W Grecji jest około 3 tys. wysp i zajmują one aż 1/5 powierzchni kraju. Nic więc dziwnego, że taka Lefkada jest jeszcze zupełnie niepopularna- przynajmniej wśród Polaków. Biuro Grecos ma ją w ofercie od zeszłego roku ale Polacy podchodzą do niej z dużą nieufnością- niepotrzebnie,choć raczej powiedziałabym- na szczęście dla nas. W tej chwili na całej wyspie wypoczywa ponoć ( jeśli wierzyć rezydentowi Marcinowi) ok. stu polskich turystów.Wyspy Jońskie to najbardziej zielony ze wszystkich archipelagów Grecji- z wyjątkiem dwóch letnich miesięcy pogoda bywa tu dość kapryśna a opady bardzo obfite.Oprócz tajemniczej Lefkady do archipelagu należą znane Korfu, Paksi i Antipaksi , Zakintos, Kefalinia i Itaka i cała masa mniejszych wysepek, które zamierzamy mniej lub bardziej spenetrować w czasie naszego pobytu tutaj.
Sama Lefkada nie jest wyspą w pełnym tego słowa znaczeniu ( oprócz Evi, to jedyna grecka wyspa na którą można dostać się drogą lądową)-od stałego lądu dzieli ją tylko most zwodzony nad kanałem pogłębionym już w starożytności. Znajduje się w centralnej części archipelagu Wysp Jońskich i zajmuje powierzchnię ponad 300 km kw. Przeważają tu obszary górzyste, a najwyższy szczyt osiąga wysokość 1158 m n.p.m.
Tak się złożyło, że nasz hotelik umiejscowiony jest w najbardziej turystycznym miejscu wyspy-miasteczku Nidri, położonym na wschodnim wybrzeżu, 20km na południe od Lefkas, stolicy Lefkady. Hotelik nazywa się Armeno, jest mały-zaledwie kilkanaście świeżo odnowionych pokoi, pięknie położony przy samej plaży z widokiem na mini archipelag czterech wysepek. Prowadzi go przesympatyczna grecka rodzina, która stanowi zaprzeczenie wszystkich cech przypisywanych zwyczajowo Grekom- są pracowici, energiczni, szybcy, pomocni i przesympatyczni. Na plaży znajduje się cudownie zacieniony taras, gdzie można zjeść lekki lunch czy wypić zimne piwo.Oprócz nas wypoczywają tu może ze dwie greckie rodziny- cisza, spokój, zakłócany jedynie przez cykady. W zasadzie od razu zapominamy, że nie przyjechaliśmy tu samochodem i że to nie my sami znaleźliśmy to miejsce- może nie jest to nasza willa na wyłączność, ale miejsce tak cudownie klimatyczne i spokojne, że tak się właśnie czujemy.Co ciekawe, w rzeczywistości jest znacznie bardziej atrakcyjne niż wynikało to z folderów biura Grecos- szczerze polecamy!
"Nasza"plaża przy hotelu Armeno:
Lunch w naszym hotelu- sałatka grecka po raz pierwszy:
lokalne piwo:
Samo Nidri nie ma również nic z klimatu rodem z Mielna czy Łeby- wieczorem panuje tu wprawdzie przyjemny gwar, ale nie tłok, a w licznych barach i restauracjach bez trudu można znaleźć wolne miejsca. Na naszą pierwszą kolację wybieramy restaurację „Piperi”poleconą przez rezydenta Marcina- portową tawernę z typowo grecką kuchnią. Wybór okazuje się trafiony- wszystkie dania są wyśmienite: od musaki, faszerowanych papryk, sałatki z bakłażana czy ośmiornicy aż po zwykłą pizzę, a ceny bardzo przystępne ( ok. 50 EUR za 3 –daniową kolację dla 3 osób z dwoma butelkami Retsiny).Grecy przemili, szczególnie, gdy znaleźli z nami wspólny temat do rozmów- Lech Poznań i historia Krzysztofa Warzychy i Jacka Gmocha. Warzycha to ich bohater narodowy-:).Przestaję wierzyć, że istnieje gdzieś miejsce, w którym udałoby się zapomnieć o piłce nożnej.
Prawosławny kościół w Nidri:
Wnętrze kościółka:
Port w Nidri:
Restauracja Piperi, Nidri:
Retsina, ciekawe białe wino o smaku żywicy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz