poniedziałek, 21 lipca 2014

Dzień czwarty.Górska Lefkada skuterem.




Decydujemy się na parę godzin wypoczynku na plaży przy hotelu. Właściel naszego hotelu jest w Nidri osobą powszechnie znaną i szanowaną-dawniej był burmistrzem, obecnie zajmuje się również koordynacją dostaw żywności na wyspę Scorpios. Rozbawiły nas zasady korzystania z hotelu-szczególnie zakaz wchodzenia do hotelu przez balkon-ja mieszkam na drugim piętrze, ale Zdzisie i Masiotki mogliby faktycznie wpaść na taki pomysł.
Po południu wypożyczamy skutery. Jest w Nidri wiele wypożyczalni samochodów i skuterów- od międzynardowych sieci, jak Avis, po niewielkie, lokalne firmy.
Ostatecznie znajdujemy dwa sympatyczne motory w wypożyczalni Green Motion. Koszt takiej zabawy jest relatywnie niewielki- 15 EUR+4 EUR paliwo, a radość ogromna.








Dzieciaki zostają na plaży z Masiotkami a my wyruszamy z Moniką i Zdzisiem w góry, próbując połączyć dróżki z mapy, którą dał nam Marcin, z tym co zostajemy tam faktycznie. Większość tych dróg wygląda jak ścieżki dla zwierzyny-byłby olbrzymi problem, by przejechać tamtędy autem. Cudowne widoki z góry na wybrzeże, cisza ( jeśli nie liczyć cykad) i potworny upał- dziś jest bardzo gorący dzień, choć w dole, nad morzem zupełnie tego nie czuć.


























Przy każdym niemal zakręcie drogi stoi malutka kapliczka, w której oprócz obrazków świętych, ukryta jest butelka oliwy i wody ( lub może wódki jak w Gruzji?)-muszę koniecznie dopytać Marcina o ten zwyczaj.




Odwiedzamy wszystkie małe wioseczki -Altaro, Ag. Ilias, Sivros i Vournikas. Tak naprawdę tworzy je kilka kamiennych domów, otoczonych gajami laurowymi i inną roślinnością. W Ag. Ilias natrafimy na lokalną kawiarnię i szczęśliwi zamawiamy cafe fredo- nie piłam jeszcze kawy w tak egzotycznych warunkach, to jedno z tych miejsc o których mówi się, że czas się tutaj zatrzymał.









Wracamy bardziej cywilizowaną, szerszą drogą przez Poros i uroczą Zatokę Vlicho.









Maciej i Zdzisiu zaczynają swoją pracę jako taksówkarze na skuterach i wożą wszystkich do największej atrakcji Nidri- wodospadów.



Piechotą z naszego hotelu byłoby to naprawdę daleko- około 4 km spaceru w jedną stronę, dość nieciekawą drogą. Samo dojście do wodospadów jest przyjemne, prowadzi przez zacieniony wąwóz. Trzeba tylko uważać, by się nie poślizgnąć i nie ubierać najlepszych sandałków. Nad wodospadem unosi się delikatna mgiełka a w pobliskim jeziorku można się wykąpać, na co dedycuje się jednynie bohater Kuba-temperatura wody ma może z 11 stopni.

Bohater Kuba:













Wieczorem wybieramy się na kolację do rekomendowanej w przewodniku restauracji Tom’s Seaside. Jedzenie jest dobre a miejsce sympatyczne ale jednak to właśnie tu poraz pierwszy obserwujemy tą specyficzną grecką mentalność o której krążą legendy- najwyraźniej trochę przeszkadzamy kelnerom, że zdecydowaliśmy się przyjść na kolację do nich.
Jesteśmy potwornie zmęczeni, to pierwszy dzień, w którym nie daję rady skończyć wpisu nocą. Na jutro wypożyczyliśmy auto i zamierzamy wybrać się do stolicy wyspy-Lefkas i ogólnie pojeździć po wyspie.



1 komentarz:

  1. Zaczynam od tego postu na Panan blogu czytać o Lefkadzie ,liczę na więcej informacji ;)

    OdpowiedzUsuń